To cytat z książki wspomnienia generała Władysława Andersa „Bez ostatniego rozdziału”, wydanej po raz pierwszy w 1950, roku moich urodzin. Czytam tę książkę nie bez wzruszenia, gdyż losy moich najbliższych przeplatały się z tym wszystkim co generał Anders przeżył, doświadczył i zapisał.

Mój ojciec po kampanii wrześniowej przedostał się przez Węgry i Jugosławię na Bliski Wschód do tworzących się jednostek polskiego wojska, które stworzyły potem armię Andersa. Po ośmioletniej wojennej przygodzie (El Gazala, Tobruk, Monte Cassino, Santo Stefano, Ankona) i powojennej tułaczce (Włochy, Anglia) wrócił do Polski.

Wujek, brat mamy, leśniczy z okolic Nowogródka został wywieziony przez Sowietów pierwszym transportem na Sybir wraz ze swoją matką (moją babcią), żoną i czteroletnim synkiem. Nie zdążył, tak jak wielu , do tworzonej, w azjatyckiej części Związku Radzieckiego, przez gen. Andersa armii więc przystąpił do Kościuszkowców i przeszedł szlak od Lenino do Berlina.

 Mimo, że ojciec i wujek walczyli z Niemcami o wolną Polskę to tylko dlatego że byli na różnych frontach to jeden powrócił jako wróg, a drugi jako bohater. Takie to losy gotowała nam historia. Chciałbym aby ten ostatni, nie napisany rozdział książki gen.Andersa mówił o wolnej Polsce i dobrych stosunkach z obydwoma naszymi sąsiadami – tak z Niemcami jak i z Rosją.

Tymczasem druga rocznica innej tragedii w której zginęło 96 szlachetnych córek i synów naszej Ojczyzny dla części polityków i niemałej części opinii publicznej stanowi okazję aby postawić znak równości pomiędzy tamtym sprzed 72 laty katyńskim dramatem, a tym współczesnym, smoleńskim.

Do Rosjan należy mieć ograniczone zaufanie. Tego uczy nas historia. Ale nie może być ono powodem snucia najprzeróżniejszych teorii co do przyczyn katastrofy i śmierci wszystkich pasażerów.

Prawicowe, bliskie PiS-owi,  media inspirowane przez stronniczy sejmowy zespół Antoniego Macierewicza przytaczają różne okoliczności rozbicia się rządowego Tupolewa. Wybuch bomby paliwowo-powietrznej, sztuczna mgła, atak elektroniczny powodujący zakłócenie pracy urządzeń pokładowych, rozpylenie helu nad lotniskiem, użycie bomby próżniowej, zderzenie samolotu z Ił-em 76, który miał wcześniej lądować, dobijanie tych co przeżyli. Wszystkie pseudonaukowe argumenty, którymi są wspierane mają czysto hipotetyczny charakter. Nie odnoszą się także do faktografii zawartej w oficjalnych raportach zarówno strony rosyjskiej jak i polskiej. A tych nie podważają także najważniejsze autorytety zajmujące się badaniem wypadków lotniczych.

„Do katastrofy doszło w powietrzu. Podobnie jak prawda o mordzie katyńskim nie mogła-dopóki istniał PRL-stać się publiczna w Polsce, tak będzie z kłamstwem smoleńskim. Jedyną możliwością ujawnienia tej prawdy jest odsunięcie od władzy premiera Donalda Tuska i PO.”- stwierdza autorytatywnie A.Macierewicz. („Gazeta Polska” z 6.07.12). W tym zdaniu wyraża się kwintesencja włączenia tragedii smoleńskiej do bieżącej walki politycznej. I jest to wielkie nadużycie niepomne na pamięć o zmarłych i ich bliskich. Czy o prawdę zatem chodzi czy o władzę?

Smutne jest to, że tak mocne włączenie katastrofy w polityczną rywalizację powoduje, że aż 34% respondentów  uważa , że przyczyny tego przerażającego zdarzenia nie zostały wyjaśnione, a 32%, że polskie władze wraz z Rosjanami ukrywają prawdę. Tylko 16% ufa oficjalnemu raportowi Jerzego Millera.

Na wiadomość o tym co stało się pod Smoleńskiem dwa lata temu zadzwoniłem od razu do swojego przyjaciela, znawcy tematyki. Powiedział mi wówczas zdecydowanie: Polacy nie mieli prawa lądować, a Rosjanie mieli obowiązek zamknąć lotnisko. Okazało się, że żadna ze stron nie była zdolna, z różnych powodów, do podjęcia takiej decyzji. Czy zatem smoleńska tragedia ma nas dzielić na zawsze? Póki co wszystko na to wskazuje. Ale są sytuacje w których niemożliwe staje się możliwe. Zawsze trzeba mieć nadzieję!

Jan Król, 08.04.2012.

4 KOMENTARZE

  1. Smutne jest raczej to że w kwestii katastrofy smoleńskiej wywraca się kota ogonem …

    „Do Rosjan należy mieć ograniczone zaufanie. Tego uczy nas historia. Ale nie może być ono powodem snucia najprzeróżniejszych teorii co do przyczyn katastrofy i śmierci wszystkich pasażerów.” – bełkot, bełkot, bełkot – albo ma się do kogoś zaufanie albo nie. A jak się nie ma to nie można niczego wykluczyć …

    „Tylko 16% ufa oficjalnemu raportowi Jerzego Millera.” jeśli fakty przeczą wynikom to trudno mówić o zaufaniu …

    „Polacy nie mieli prawa lądować, a Rosjanie mieli obowiązek zamknąć lotnisko.” – i tylko przemilcza się fakt, że decyzja o niezamykaniu lotniska przyszła w Moskwy …

    Ale tak to już jest – przytacza się fakty wygodne a niewygodne przemilcza … ale przecież żyjemy w wolnym (podobnop) kraju, gdzie każdy ma prawo pisać co mu się podoba.

  2. Całkowicie się z panem zgadzam… Smutne,że jesteśmy tak naiwnym narodem…że tak szybko zapominamy,jak było kilka lat temu gdy u władzy był PIS. Tu wciąż wystarczy głośno okazywać swój brak kultury by zamydlić oczy… Smutne i zatrważające jednocześnie…
    Pozdrawiam

  3. Tak długo jak Kaczyński, Macierewicz i ich polityczni wazeliniarze będą snuli swoje idiotyczne teorie na temat katastrofy i podsycali w narodzie nienawiść Polaków do Polaków, będzie dochodziło do polaryzacji stanowisk i poglądów. Dolewaniem oliwy do ognia są comiesięczne modły do krawężnika i obrażanie Polaków, że są… takimi lub innymi Polakami. Kaczyński jako skrajnie radykalny, a może i faszyzujący prawicowiec uważa, że to on ma monopol na eugeniczne selekcjonowanie Polaków na prawdziwych patriotów i zdrajców, ponieważ nie podzielają jego poglądów. Trzy pokolenia temu w sąsiednim kraju bardzo podobnie czynił pewien kiepski malarz. Patriotyzm „nie-PiS-owski” nie jest ani gorszy, ani lepszy od patriotyzmu wyznawców Kaczyńskiego. No, może jest pozbawiony przemocy werbalnej i agresji, ale Polacy kochają swoją ojczyznę równo, czy to jest w Łebie, Pcimiu, czy Drzycimiu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.