Zamiast „Rodnô Zemi” wprowadzono „Tedë jo”. Najpierw jej redaktorem była Anna Cupa, którą z premedytacją wykorzystano do fatalnej roboty wymierzonej w likwidację „Rodny Zemi”, a gdy to się udało, wówczas z hukiem odsunięto ją z TVG. Wykorzystano fakt, że była pracownikiem „Radia Kaszëbë’, co absolutnie nie przeszkadzało TVG nieco wcześniej, gdy trzeba było odsunąć redaktora Pryczkowskiego. „Tedë jo” powierzono etatowej dziennikarce, Karolinie Raszei, która nie pochodzi nawet z Pomorza. Do tego czasu nigdy nie miała żadnych związków z Kaszubami. Nigdy nie wykazywała w tym temacie absolutnie żadnego zainteresowania.

Program trwa 10 minut. Emitowany jest nieregularnie, co dwa tygodnie. Kaszubszczyzna prezentowana jest w nim w sposób skansenowski. Rozmowy prowadzone są po polsku. W ostatnim odcinku redaktorka zajechała do Lini i Luzina – gmin o najwyższym syndromie kaszubskim. Nikt z rozmówców nie powiedział ani słowa po kaszubsku. Trzeba dopowiedzieć, że byli nimi na przykład wicewójt Lini Bogusława Engelbrecht, nauczycielka z Kętrzyna Gabriela Bronk. Obie na co dzień świetnie mówią po kaszubsku. Wielu innych obecnych w tych odcinkach także. Po kaszubsku prowadzona jest tylko narracja w wykonaniu Magdaleny Kropidłowskiej, notabene uczącej się niegdyś dziennikarstwa przy „Rodny Zemi”.

„Tedë jo” w ciągu ponad dwóch lat istnienia nie uzyskało akceptacji Kaszubów. Jego oglądalność jest marginalna. Nie jest tematem żadnych rozmów, nie istnieje w prasie. Kaszubi nawet nie wiedzą, kiedy jest emitowane. Miało przedstawiać współczesne aspekty rozwoju kaszubszczyzny, w istocie utrwala jej zanik, a jedynym żywotnym przejawem są folklorystyczne imprezy i występy. Dla przykładu jedno z wiosennych wydań „Tedë jo” przedstawiało relację z Dnia Jedności Kaszubów w Brusach. Impreza udana, Brusy – jak zawsze – stanęły na wysokości zadania. W programie wyeksponowano przede wszystkim folklorystyczny aspekt wydarzenia, mówiąc nawet wprost, że „nie ma imprezy na Kaszubach bez folkloru”.

W tym kontekście można zadać pytanie o kierunek działań wielu prominentnych członków ZKP, dla których „Tedë jo” miało był spełnieniem marzeń, a przede wszystkim było narzędziem w procesie likwidacji „Rodny Zemi”. „Rodnô Zemia” w rzeczywistości ograniczała prezentowanie folkloru do minimum, natomiast wykreowała nowe kierunki w muzyce kaszubskiej, co już wykazano w wielu artykułach i książkach (patrz choćby: „Piesnie Rodny Zemi”, Banino 2003 i późniejsze publikacje). Dla ówczesnych krytyków, takich jak wymienieni w artykule zamieszczonym w biuletynie, czy też najbardziej zagorzałych związanych z kierownictwem Instytutu Kaszubskiego, program był jednak fatalny, bo – jak twierdzili oni – nazbyt eksponował folklor oraz przywiązanie Kaszubów do Kościoła. Wielu młodych przelewało swój negatywny stosunek do programu na portalu „Nasze Kaszuby”. Dla przykładu kilka spośród kilkuset wypowiedzi:

– Za dużo jest w mediach ludowości ? twierdzi Karol Rhode z Wejherowa, student politologii na Uniwersytecie Gdańskim. Odnosi się wrażenie, że wizytówką Kaszub w mediach są stroje ludowe. (Nasze Zasoby, 2003)

– Ja kieruję swoją krytykę pod kierunkiem Rodnej Zemi – nie jest to walka z redaktorem. Chodzi mi tylko o dobro kaszebizny. (Krzysztof Korda, NZ 2004)

– Jeżlë to mô bëc jedurny kaszëbsczi program w telewizji, to nie wiém jaczi on mô wogóle sens; prawie blós taczi, żebë w. redachtór miôł czas na reklamowanié swojich dokôzów.

Polecéwóm przëzdrzeni sa ostatnym programom ë spróbowani obiektiwnéj jich ocenë (a nôlepiéj porównanié tego o czim je tom mowa z tim co sa oprócz tego dzało na Kaszëbach a o czim można sa bëło dowiedzec z jinszich kaszëbsczich mediów). Nie gôdóm ju nawetka o tim, że jeżle chce on bëc kaszëbsczim serwisa jinformacëjnym, to materiałë powinnë sa ukôzywac wiele pradzéj. (Wojciech Makurat, NZ 2004)

– „Rodna Zemia” jaka jest, każdy widzi. Dla naszych babć jest „kultowa”, natomiast dla pokolenia młodych Kaszubów stała się symbolem sztampy i obciachu. Każdy jednak do jej przaśności jakoś się przyzwyczaił, więc nie dziękuję telewizji publicznej, że mniej czy bardziej delikatnie próbuje podnosić poziom swoich (zewnętrznych) produkcji. (Tomasz Żuroch – Piechowski, 2008).

W dyskusji wypowiadało się wówczas znacznie więcej osób. Jedni odsądzali od czci program i jego redaktora, było też sporo takich, którzy bronili i wykazywali walory programu. Całość stanowi arcyciekawy materiał, który ukazuje, jak zadziwiające bywają priorytety w działalności wielu osób. W tamtej sytuacji dobro języka kaszubskiego i regionalizmu zeszło całkowicie na margines. Finał jest znany. „Rodny Zemi” nie ma już od dwóch lat. Czy zmartwychwstanie? Mała jest szansa. W kontekście ostatnich wydarzeń związanych z powołaniem narodowej organizacji Kaszubów, niektórzy działacze dostrzegli już, jak wielką Kaszubi ponieśli stratę niszcząc program, który był dla tysięcy odniesieniem ideowym, gwarantem stabilności w etniczno – narodowych dyskusjach. Na pewno istnieje potrzeba, by całość tamtego materiału – bądź choćby jego dobre opracowanie – opublikować w książce. Zapewne czas ten nadejdzie. Musi jeszcze minąć kilka lat, by jeszcze bardziej obiektywnie móc spojrzeć na niego, ocenić go i wyciągnąć dobre wnioski dla przyszłych działaczy, by nie musieli oni ponownie przerabiać zgubnej dla Kaszubów lekcji.

Eugeniusz Pryczkowski – redaktor „Rodny Zemi”

23 KOMENTARZE

  1. Bardzo żałuje, że Rodny Zemi już nie ma na antenie. Czekałam na każdy kolejny odcinek. Tede jo to już nie to samo. Nieciekawy i brak języka kaszubskiego w efekcie bardzo rzadko ogądam.

  2. W innym materiale jest informacja, że Eugeniusz Pryczkowski został arcymistrzem dyktanda kaszubskiego, na TV Teletronik można oglądać programy „Spiewne uczbe”, które prowadzi. Co rusz słychać o nim, jako inicjatorze kolejnych działań kaszubskich, chyba najwięcej ostatnio związanych z utrwalaniem kontaktów między Kaszubami z Polski i z Kanady. Brawo!
    Cieszę, że E. Pryczkowski jest nadal tak samo aktywny, jak był jako redaktor „Rodny Zemi”. Najważniejsze, że się nie ugiął mimo tylu przykrości doznanych ze strony Telewizji i swoich także. A gdzie są teraz ci aktywni, którzy tak opluwali go przed paru laty? Gdzie oni są? Nic nie słychać o ich działaniu dla Kaszub. Jest to ciekawy przykład, jak można zniszczyć wielkie dzieła, wspaniałą pracę samemu nie mając nic w zamian. Pozostaje tylko się cieszyć z tego, ze Pryczkowski wciąż pozostał sobą i nadal jest wielki!

  3. Zawze to mówiłem i raz jeszcze powtórze: dla Polski to wstyd, że rodzimy Kaszubi mają 10 MINUT programu TV co dwa tygodnie, a np. Białorusini – aż 24-godzinny program telewizyjny, radiowy itd. Skandal!!

  4. HAAHAHA!
    Zrzeszenie nie ma już monopolu na sprawy kaszubskie!!!!
    I bardzo dobrze!!
    Dla mnie „Rodno zemia” akurat ideowym wyznacznikiem, ani „etniczno-narodowym stabilizatorem” nie była i nigdy nie będzie. Jeżeli taki był jej zamysł, to bardzo dobrze, że już 2 lata Kaszubi mają wolność wyboru narodowo-ideowego!
    Prawdziwi, niefarbowani Kaszubi – trzymta sie!
    „Kaszubów nie można przenieść nigdzie, oni zawsze muszą być tutaj i nadstawiać głowy, żeby inni mogli uderzyć, bo my za mało polscy jesteśmy i za mało niemieccy, bo jak ktoś jest (wyłącznie) Kaszubą, nie wystarcza to ani Niemcom, ani Polakom.” – to słowa jedynego kaszubskiego noblisty, a nie jakichś przyszywanych profesorków z Wałęsowego, poPRLowskiego nadania!!! Ci są hańbą dla Kaszubów i Kaszubszczyzny!
    Kaszubi w Kanadzie otwarcie przyznają, że nie są Polakami!!!
    Zgubne dla Kaszubów to są właśnie jak widać działania ZKP, które po 20 latach nauczania kaszubskiego w szkołach na ich zasadach doprowadzają do obecnej sytuacji! Na Kaszubach już prawie nikt nie mówi po kaszubsku, a na lekcje kaszubskiego dzieci nie chcą chodzić, bo tylko tracą czas i działacze swoich dzieci też na te lekcje nie posyłają! Wstyd!

  5. Na antenie TVG doch bë mùszôł sã nalezc plac dlô Rodny Zemi, Tedë Jo, i jesz parã jinëch kaszëbsczich programów.

  6. Wielka szkoda, że „Rodny Zemi” już nie ma na antenie TVP Gdańsk. „Tede jo” to już nie to samo i bardziej pewnie dla TVP Szczecin. Prawie brak jest języka kaszubskiego w ośrodku regionalnym TVP w Gdańsku z wielką stratą dla Kaszubów. Nie takie są wymogi konwencji – Europejskiej Karty języków regionalnych lub mniejszościowych (Dz. U. z 2009 r. Nr 137, poz. 1121) i ustawy z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym (Dz. U. z 2005 r. Nr 17, poz. 141).

  7. Do Eugeniusza Pryczkowskiego. Niosłeś na dłoni gorące serce a otrzymałeś zimny pocałunek Iskarioty. Brakuje mi tego ciepłego głosu z ekranu.

  8. Teraz najłatwiej żałować programu. A kto wspierał E. Pryczkowskiego, kiedy były zakusy na likwidację Rodny zemi? Gdzie prawdziwi, z krwi i kości działacze? Najłatwiej na zebraniach labiedzić o tym, że źle, że krzywda…może dość narzekania i coś wspólnymi siłami trzeba zdziałać? Daliśmy poparcie tylu posłom, jakie ich działania? Może tu warto się zastanowić i wyegzekwować to, do czego się zobowiązywali?

  9. Zawsze mnie zdumiewają typki typu Tadek. Pewnie się uważa za „prawdziwego Kaszubę” (czyli niby pracowity, uczciwy, pobożny itd.itp.) A ileż tam jadu, bezinteresownej zawiści! I to, co Niemcy nazywają „Schadenfreude”. Wstyd, „prawdziwy Kaszubie”! Jak coś potrafisz zrobić lepiej, to rób! W sytuacji Kaszubów przydają się każde ręce na pokładzie.. Nie wiadomo, kiedy Kaszubi będą mieli znów swoje „pięć minut”. Taki to już los niewielkich grup etnicznych.

  10. „Nasi” posłowie to przyszywani Kaszubi!
    Kiedy są między wyborcami – to Kaszubi do ramy przyłóż, jacy to oni wielcy działacze i wszystko osiągną i obiecują, a jak do Warszawki wyjeżdżają to o zapyziałej prowincji zapominają i tylko diety się liczą i służbowymi samochodami za naszą kasę na zakupy jeżdżą… Na spotkaniu poświęconemu przyszłości języka kaszubskiego w szkołach i mniejszym dofinansowaniom na lekcje tego przedmiotu z Ministerstwa obecna była tylko jedna posłanka. Czy nadal można uważać resztę, ze „Kaszubskich Ambasadorów w Wiasiawce?”
    Wybory coraz bliżej. Czas podsumowywać działania „naszych” posłów!

  11. Szanowni Państwo,
    w pełni popieram głosy, które żałują że nie ma już „Rodnej Ziemi”, audycji prowadzonej przez
    profesjonalistę pokazującego pełnię barw naszej „Małej ojczyzny”. Śledząc bogactwo dokonań
    Pana redaktora Eugeniusz Pryczkowskiego, jego książki, dokonania na polu filmowym muzycznym jestem pełen podziwu dla tego wielkiego formatu człowieka, prawdziwego człowieka ” renesansu”, którego potencjał powinien być wykorzystany w telewizji regionalnej,
    w takiej postaci jak to było w „Rodnej Ziemi”. Audycje te były nie tylko dziennikiem spraw bieżących, ale dotykały historii i prezentacji kultury Kaszubów. Jedynym moim zastrzeżeniem i uwagą było to, żeby dodać napisy dla osób nie znających języka kaszubskiego, aby te piekne opowieści trafiały do większej liczby odbiorców. Jestem głęboko wdzięczny Panu Pryczkowskiemu za książkę o Kaszubach zesłanych na Syberię, za genialne „Oratorium Sianowskie”, za śpiewnik pieśni kaszubskich, za książki o historii naszej Ziemi, w końcu za wybór dowcipów kaszubskich. Jego kreatywności mogą pozazdrościć wszyscy, mniej talentami obdarzeni.
    Nie wiem co to za audycja – „Tede jo” (teraz tak) , a „Rodzinną Ziemię”, zdarzało mi się wielokrotnie oglądać z przyjemnością jako coś nietuzinkowego, w kórej autor miał do przekazania zawsze ważną wiadomość w skondensowanej formie, w której to audycji posługiwano się wzorcowym językiem kaszubskim, takim którego melodię pamiętam z dzieciństwa, bez obcego akcentu jaki zdarza mi się słyszeć z pewnego radia.
    Powinno się dążyć do przywrócenia „Rodnej Zemi” , wilka to szkoda dla obrazu Kaszubów,
    żę nie ma tej audycji.
    Pozdrawiam
    Bogusław Nedoszytko

  12. Móm takô duchòwô pòtrzeba żebë także zając jakò Kaszëba swòje widzenié jak chòdzi ò sprawë Kaszëbiznë, w tim także programu TVG RODNÔ ZEMIA. Nie są mie znôné zakùlisowé sprawë związoné z likwidacją emisji Rodny Zemi i pòwstôni TEDË JO i nie chca ich znac, ale jak niesë gminnô wiesc, ni wszëtkò bëło jak sã nôleży. Òbrzëdlëwòsc człowieka ògôrniô, do czegò lëdzë sã zdlni, żebë ich sprawë bëłë na wiérzchu.
    Òbôma rãkoma pòdpisywóm sã pôd tim co wëżi piszë P. Biogusław Nedoszytko i jem pewny, że wczasni czi pózni Rodnó Zemia wrócy na ekranë, bò to co je dobri, ni mòże zadzinąc i muszi sã wëdostac na swiatło dzénny, a ò tim mówile i dali mówią nie lëno Kaszëbi, ale i lëdzë co sã sprowadzëlë na Kaszëbë, lubilë òbzerac ten program i czekëlë na jegò emisja. Mëszla, że kôżdi chto mô w głowie jakò takò pòùkłodony i òd niegò zôleży to co mô baro mòcny pòwiązôni z Kaszëbizną, zrobi wszëtkò żebë Rodnô Zemia wrócëła, bò :
    Trzeba z żywymi naprzód iść
    Po życie sięgać nowe
    A nie w uwiędłych laurów liść
    Z uporem stroić głowę
    Z pòzdrowienioma Franek òd Hërszów

  13. Nie jestem Kaszubą (pochodzę z Poznania), mieszkam na Kaszubach od wielu (ponad 20) lat. Często oglądałem program RODNÔ ZEMIA (nawet raz wystąpiłem przez chwilkę). Bardzo wartościowy program i brak mi go. Pozostała jakaś żałość i niedosyt. Przecież przyzwyczaiłem się do niepowtarzalnego głosu PANA GIENKA. Myślę, że jest więcej takich osób, które chciałyby powrotu na antenę tego wspaniałego programu. Nie znam spraw zakulisowych, które przyczyniły się do likwidacji programu. Czyżby prawdziwi Kaszubi nie mogli się dogadać? Podobno w jedności siła. Zatem może brak tutaj jedności. Co trzeba zrobić, żeby program wrócił na antenę? Panie Gienku popieram wszystko, co pomoże stworzyć możliwość powrotu programu na antenę, zresztą tą czy inną obojętnie. Może jakaś inna telewizja? Znajdziemy go na innej antenie. Może trzeba zbierać podpisy? Chylę czoła przed PANEM EUGENIUSZEM – działaczem z krwi i kości, a jednocześnie wybitnym specjalistą w dziennikarskim fachu.
    Jeśli chodzi i program Tedë jo, to powiem krótko – nie spełnia moich oczekiwań.

  14. Genek
    Pamiętaj że kropla drąży skałę,a to co robiłeś i robisz dla Kaszubów pozostanie dla pokoleń a jako inżynier wiesz że budowle na skale nie łatwo zniszczyć.Jestem przekonany że przyjdzie czas kiedy znów zaświeci słońce nad Rodnô Zemią

    Z pòzdrowienioma Markus z Bulszewa

  15. W wielu krajach mniejszości mają swoje rozgłośnie radiowe i telewizyjne. Rozgłośnie te finansowane z budżetu państwa nadają czasami tylko kilka godzin dziennie, ale kilka godzin dziennie, a nie tak jak w Polsce mieli Kaszubi, czyli 15 minut raz na dwa tygodnie (mam na myśli Rodnô, a nie to co się teraz nadaje). Szkoda pisać…
    Gieneku jestem z Tobą i innymi Kaszubami.

  16. jaki program był każdy widział, ale każdy biegał żeby go oglądać kaszub nie kaszub., ciekawe informacje inne niż w dziennikach które na każdej stacji tłuką to samo. póki co brakuje i nikt nie szuka nowego zastępcze4go programu. każdy był przyzwyczajony do głosu prowadzacego i do języka kaszubskiego. czy to była promocja czy nie ktoś kto oglądał i nie znal ludzi tworzacych nie zdawal sobie sprawy i nie oceniał byłło na co popatrzec i nie wiem czy nagle dbanie o wzrost p[oziomu buło powodem odsuniecia zniesienia programu. mysle że to była wizytówka w tv i tylko trzeba podziekowac że mieliśmy szczescie go obejrzec i jest on niezapomnianym dla nas

  17. Pomimo, że nie jestem wykształcony pod względem kaszubskim a mój język zamyka się tylko w tym czego nauczyłem się w domu to muszę powiedzieć, że Rodnô Zemia to był program którego potrzebowaliśmy i nadal potrzebujemy. O programie Tede Jo nawet nie będę się wypowiadał – obejrzałem zaledwie trzy pierwsze odcinki i stwierdziłem, że nie jest mi to do niczego potrzebne. Rodnô zemia to zaś był program kultowy, który traktował Kaszubów w ”swojski” sposób a nie pokazywał nas jako ubranych w stroje kaszubskie grajków i śpiewaków, U mnie od zawsze oglądało się Rodnô Zemia i była to świętość podobnie jak niedzielna msza święta.
    Ciągle liczę na to, że realne będzie wskrzeszenie programu z Panem Eugeniuszem jako głównym redaktorem, z tą samą muzyka i grafiką bo już jest kultowa.
    Niestety, Kaszubi zamiast się jednoczyć nieświadomie dążą do podziału. Wiele mówi się o grantach na kaszubski, tendencji na ogólnie pojętą kulturę – modę, muzykę a nawet sztukę. Moim zdaniem to wszystko jest na pokaz bądź dla kasy. Powstanie kaszubskiej jednoty nie tylko podzieliło środowisko ale i sprawiło, że staliśmy się wobec siebie nieufni. Jestem tego zdania, że można bardziej postarać się o czas antenowy dla Kaszubów na antenie TVP. To co w tej chwili prezentuje redaktorka Raszeja to tylko nieufne spojrzenie z boku na dziwadła, jakimi są Kaszubi. To tak samo, jak gdybym ja robił program o Białorusinach; niewiele o nich wiem, ale spojrzę i sprzedam temat, może się uda…
    Jeśli kiedykolwiek pojawi się iskierka nadziei na wskrzeszenie Rodnej Zemi w starej formule to tej idei będę mocno kibicować, a nawet i pomogę w uzyskiwaniu poparcia. Jestem tego zdania, że program mógłby wrócić na antenę ale trzeba wielkich starań i zaangażowania. Potrzebne jest swoiste pospolite ruszenie i lobbowanie jednak nie na szczeblu gdańskim ale centralnym. ZKP gdyby tylko bardzo chciało, mogłoby efektywnie się zaangażować, ale jak naprawdę jest, każdy widzi. Skoro w naszym kraju ”mniejszości” mają więcej czasu antenowego niż ogrom zdeklarowanych w spisie Kaszubów to przepraszam, ale coś tu jest nie tak.
    Panie Gienku, jeśli trzeba będzie zbierać podpisy pod petycją o przywrócenie programu, jeśli trzeba będzie zrobić akcję promocyjną, jeśli będzie iskra nadziei na wskrzeszenie Rodnej Zemi – pomogę, tylko dlatego aby znów móc oglądać interesujący i ciekawy program, traktujący o naszej społeczności kaszubskiej. pozdrawiam.
    Kaszëba ze Stężycy

  18. Jak to jest możliwe, że normalnie jak człowiek – Kaszëba gdy przyjdę w niedzielę z kościoła nie mogę obejrzeć jedynego programu o Kaszëbach – „RODNÔ ZEMIA”, który między innymi przekazywał informacje o stanie własnej kultury, własnego języka. Dzieci mogą się uczyć języka kaszubskiego w szkołach a my dorośli nie mamy nic. Nie mamy żadnej informacji jak się uczą dzieci, jakie są efekty tej edukacji. Nie mamy informacji co ważnego w minionym tygodniu było na Kaszëbach – telewizje prywatne nie są wszędzie dostępne…
    Co z tego, że są wymogi konwencji – Europejskiej Karty języków regionalnych, jak nikt nikogo z tych wymogów nie rozlicza. Co z tego, że mamy tylu ludzi – Kaszëbów działających w polityce, którzy nie mogą dopilnować prostej sprawy, tego żeby co tydzień było, to minimum tylko pół godziny co było kiedyś, własnego programu w Telewizji Publicznej Gdańsk…
    Można tłumaczyć te działania tylko tym, że trzeba trzymać Kaszëbów w nieświadomości, daleko od wartości, które niesie własna kultura, własny język. Te działania, które są na rzecz kaszubszczyzny są znacznie za małe, często to tylko pozory, nie dajmy się nimi omamić…

  19. Ośmielam się po raz wtóry zabrać głos w sprawie RODNY ZEMI i z powyższych komentarzy wybija się na pierwsze miejsce potrzeba powrotu programu na ekrany, a także zespołu, który go redagował z E. Pryczkowskim na czele. Uważam, że oprócz nas piszących w/w komentarze jest wielka rzesza widzów tak samo odczuwających i potrzebujących uczestniczyć w życiu naszej społeczności. Troska, powaga,a nade wszystko szczera potrzeba serca przemawiająca z treści komentarzy, podsuwa myśl, że trzeba przejść z wymiany myśli, stanowisk czy życzeń do konkretów, czyli do działania. Każdy pomysł, który prowadzi do sukcesu, jest dobry i sądzę, że potrzebny jest jeszcze pewien czas na dalsze opinie wyrażane w komentarzach, czy w innej formie np. listy w sprawie powrotu RODNY ZEMI – pisane do E. Pryczkowskiego z kopią np. do ZKP czy TVG i t.d. – sposoby i formy mogą być przeróżne. Nie chcę dalej rozwijać tematu pozostawiając pole do dzialania tym wszystkim, którym RODNÔ ZEMIA nie je òbòjãtnô.
    I jeszcze jedno – dobrą sprawą jest to, że nie jesteśmy anonimowi !!
    Pozdrawiam – Fr. Hirsz

  20. Bardzo cieszy mnie fakt że temat ten trafił na str gazet. Wszystko co państwo tu napisaliście to prawda. Jednak dodałabym moje spostrzeżenia. Jeżeli chodzi o wiedzę na temat Kaszub i żyjących tu Kaszubów wśród naszych rodaków jest naprawdę uboga, nadal po Polsce krążą stereotypy. więc uważam że takich programów potrzeba bardzo dużo, nie tylko dla nas samych ale i dla innych. Mamy bardzo dużo publikacji, masę twórców, piosenkarzy itd. niestety są znani tylko tu na Kaszubach. Niestety ogólnopolska telewizja nie publikuje programów o nas , a mamy o czym opowiadać na jaki temat na każdy: folklor piszecie że tylko tak pokazuje się Kaszuby, ale wierzcie mi możemy się nim pochwalić jest inny i dlatego zaciekawia, tradycja-szanujemy naszych „starków” ich opowieści, ich zwyczaje i za to nas inni szanują gdzie w dobie komputeryzacji globalizmu dla nas są to podstawowe wartości. Przemysł owszem dla przykładu to nasz piasek zbudował autostrady, stadiony, u nas jest jeden z największych zakładów porcelany stołowej. Przyroda, geografia takie programy które dziś się ogląda w ogóle nie poruszają tematyki Kaszub. Telewizja jest dzisiaj największym środkiem przekazu i jest to bardzo przykre że nasza własna zapominają o nas, za to TV zachodnia bardzo często do nas przyjeżdżają i robią nas programy i to nawet edukacyjne . Naprawdę przykładów na ciekawe tematy jest masa. Owszem mamy swoje 5 min i musimy ten czas wykorzystać na max, bardzo się dziwię że pan Pryczkowski kiedy TV Gdańsk zdjęło jego program, jakby odszedł w cień, nie tędy droga. To co pan robi w tym „Molku”, te pokazy filmów jest to coś wspaniałego i powinno o tym być głośno nas całą Polskę. Widzę że tym artykułem wywołał pan niezłą burzę, zdania mówią jedno program musi wrócić, a nawet powinno być ich więcej . Więc do dzieła i powodzenia!!!

  21. Przódë, czej le bëła do te leżnota, tej jô òbzérôł program „Rodnô Zemia”. Z pierwsza w zdrzélnikù, pòtemù w wersjé jinternetowi w kùmpùtrze. Jesénią 2010 rokù nen baro wôżny dlô mie program zdżinął z antenë. Czemù tak sã stało – dëcht do kùńca nie wiém. Wiém leno, że na kaszëbsczich pòrtalach béł zapalczëwie szkalowóny przez anonimòwëch colemało młodzónków. Jednémù nawetka – chtëren pòdpisywôł sã z miona i nôzwëska – jô czedës òdpisôł, że móm ò niegò strach, czë mù sã czasã co nie stónie z pòwòdu złoscë i złoslëwòscë, jaką wëléwô w swòjëch pòstach. Je wiedzec, że niejedne sprawë mòżna złożëc na chrzebt młodoscë. Równak je téż wiedzec, że programù dzys ni ma i kùńc. A szkòda! Wiôlgô szkòda!
    Kò wierã pò półtora rokù jô kąsk przëtrôfkã òbezdrzôł sobie „Tedë jo”, chtërno zastąpiło „Rodną Zemiã” i pòdług niechtëtnëch miało bëc spòsobã na pòlepszenié jakòscë kaszëbiznë w telewizji pùbliczny, òsoblëwie dlô tëch, chtërny tak alergiczno reagòwelë na wszelejaczé tematë zrzeszoné z fòlklorã i Kòscołã. Në i cëż jem dozdrzôł w nym programie, jaczi przedstôwiôł relacjã ze Zjazdu Kaszëbów w Brusach? Kò przede wszëtczim fòlklor! Prôwdac, nijak bë mie to nawetka nie razëło, czejbë nié to, że w programie rzekłé bëło, że „ni ma na Kaszëbach rozegracji bez fòlkloru”. Z tim nijak zgòdzëc sã ni mògã. Kò jakno autor czile ju ksążków béł jem na rozmajitëch zéńdzeniach, na jaczich fòlkloru nie bëło, abò bëło gò czësto mało. A zéńdzenia bëłë baro ùdóné. Móm nôdzejã, że jich bëtnicë wëniosłë z nich cos dlô se, òkróm tegò, że doma mielë mòżnosc zgłãbic temat przë czëtanim ksążków nabëtëch na promòcji.
    Jesz barżi przerazëło mie pòsobné „Tedë jo”, w jaczim pòrëszony béł temat pòwszechnégò spisënkù. Tą razą ekipa programu zajacha – jakbë mògło bëc jinaczi? – do gminë Serakòjce, bë ùdokaznic, że przëczëną dobrégò wënikù spisënkù je przërost nôtëralny ti gminë. Chcałobë sã rzec, że Bògù dzãka, że w gminie Serakòjce rodzy sã wiele dzecy. Prôwdac, doticzi to całëch Kaszëbów wnet pò równoscë. Równak drżéniã ti sprawë nie je tëli sóm przërost, le swiąda Kaszëbów, jakô w òstatnëch latach baro szła do górë. Kò w czasach Bieruta i Gòmùłczi przërost béł i tak ò wiele, wiele wëższi, a Kaszëbi nierôd sã tej do swòji kaszëbskòscë przëznôwelë. Tak że tã swiądã nôleżało wëkôzac na pierszim môlu. Timczasã, żlë ò niã chòdzy, to w programie jem ùzdrzôł familiã, chtërnã przedstawionô òsta, jakno nie rozmiejącą gadac pò kaszëbskù, ale téż nié za dobrze pò pòlskù (felë jãzëkòwé jakbë specjalnie òstałë wëapartnioné!). Do te gôdka nijak mia sã do tematu, a i na gwës nié do corôz wëższi niwiznë kaszëbsczi swiądë. A kò Kaszëbi dzys są lëdzama baro wësztôłconyma, czegò w „Tedë jo” ni mògã nijak zmerkac. To jem przede wszëtczim mógł sã doznawac wnet w kòżdim dzélëkù „Rodny Zemi”. Temù tim barżi mie je żôl negò programù.
    Patriotyzm (nën òglowò nôrodny, jak i nën lokalny) òpiérô sã na wespólnëch wôrtnotach, jaczima są: zamieszkónô zemia, dzeje, jãzëk, kùltura materialno i dëchòwò. Równak, żebe bùdowac tereczasną jawernotã, żebë jic w przińdnotã, nié mòżna zabëc ò tim, że łączi nas wespónota historycznô i narodowô z Pòlską, bez dzejaniów separatystycznech z naszi stronë. Tã dejã wërazył chòcbëlë „wieszcz” kaszëbsczi H. J. Derdowsczi, że „nié ma Kaszëb bez Polonii i bec Kaszëb Pòlsczi”. Nas, Kaszëbów łącziła i łączi bòkadnô wespólnota zamieszkónégò sztëczka pòlsczi zemi, wespólnô kaszëbskô kùltura, kaszëbsczi jãzëk, ale i szeroczi zdrzenié na to co nas łączi. Je to conômni wkłôd personalny w òbronã tegò, co dlô całégò naszégò nôrodu pòlsczégò bëło nôwôżniészé i wespólné. A wiedno dzejało sã to z pòczëcym wiôldżi bùchë i tczą tegò co nas stanowi, a co przekôzëlë nóm w spadkòwiznie starkòwie do zachowaniô, ale i pòdtrzymywaniô, ùdoskònaleniô i przëkôzanim przińdnym pòkòlenióm tegò, co mómë nôlepszegò i co stanowi nas jakno Kaszëbów i Pòlôchów. A tegò, że jestmë i chcëmë bec wespólnotą wiarë, mòwë, kùlturë dëchòwi i materialny nie brëkùjemë sã wstëdzëc.
    Mòwã rodną, kùlturã, a przedë wszëtczim jawernotã i swiądã pòchòdzeniô (tożsamosc), jaką móm wëniosłé z rodnych strón je tim, czim mògã sã nié leno òkazijno pòchwôlec w jinych stronach Pòlsczi, ale i ùdokaznic, pòkôzac lëdzóm w jinszich dzélach kraju, że wôrt je znac, pòdtrzëmëwac i bògacec swòją môłą tatczëznã dzejanim dlô ji sprawë i wespólnegò spòlecznégò dobra.
    A w mojim i wielnych mòjich drëchów przetrôfkù, në dzejania wspiérałë i zachãcywałë deje ùkôziwóné chòcbelë bez program „Rodnô Zemia” ò wielelatny tradycjé dzejaniô, perspektywie rozwiju. Za jegò sprawą zrodzëło sã wiele dobrégò.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.