fot. TVN24

Na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina wylądował awaryjnie samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767 z Newark w USA do Warszawy. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała „na brzuchu”. Dzięki pilotowi ponad 200 pasażerom i załodze nic się nie stało.

fot. TVN24

Boeing 767 lecący z Nowego Jorku z powodu awarii układu hydraulicznego nie mógł wysunąć podwozia. Zawiodły też awaryjne systemy elektryczne, które otwierały klapy, ale nie mogły wysunąć kół. O awarii na Okęciu było wiadomo już o godz, 13.30. Wówczas rozpoczęło się przygotowanie ekip ratunkowych do awaryjnego lądowania. – Procedura lądowania Boeinga 767 przebiegła absolutnie prawidłowo, nikomu z pasażerów nic się nie stało – powiedział TVN24 rzecznik LOT-u Leszek Chorzewski po awaryjnym lądowaniu na Okęciu. Wiadomo już, że samolot lądował praktycznie z pustymi bakami. Wcześniej maszyna zrzuciła nadmiar paliwa. – W związku z tym ryzyko zapalenia się samolotu było niewielkie. Na pasie była położona „poduszka” ze specjalnej substancji gaśniczej. Samolot po wylądowaniu, zatrzymaniu został standardowo również polany substancjami gaśniczymi – opisywał procedurę Chorzewski.

 

Od pracowników Okęcia dowiedzieliśmy się, że sytuacja na pokładzie samolotu LOT była „bardzo trudna”, co może oznaczać, ze wybuchła panika. Samolot miał na pokładzie 231 osób, w tym 10 członków załogi. Uratowało ich olbrzymie doświadczenie i umiejętności pilota. Kpt Tadeusz Wrona to prawdziwy bohater – mówią specjaliści. Ma dwudziestoletnie doświadczenie w lotach Boeingami, jest też świetnym pilotem szybowców.  Dziś uratował samolot przed katastrofą.

Samoloty, które miały lądować w Warszawie na Okęciu, są kierowane także do Gdańska. Lotnisko na Okęciu będzie nieczynne co najmniej do środy rano. Działa warszawskie lotnisko im. Reymonta.

http://www.youtube.com/watch?v=gz2_dWZb_mM