Przemysław Włodarczyk udanie rozpoczął sezon w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Kierowca z Bochni podczas zakończonej w niedzielę rundy na torze Hungaroring kilka razy stawał na podium.
Inauguracja Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski już od kilku sezonów odbywa się na węgierskim torze Hungaroring. W zeszłym roku właśnie na Węgrzech Przemysław Włodarczyk debiutował za kierownicą wyścigowego samochodu. Był to zresztą debiut bardzo udany, bo zakończony dwoma miejscami na podium. W tym sezonie kierowca SEAT-a Leona Supercopa podtrzymał dobrą passę na węgierskim obiekcie.
Zanim jednak zawodnik osiągnął ten wynik, musiał borykać się z drobnymi problemami, za które winą obarczyć należałoby organizatorów zawodów. Mimo faktu iż z powodu kłopotów z pomiarem Włodarczykowi nie zaliczono czasów sześciu najlepszych okrążeń w kwalifikacjach, a procedura startowa po przerwaniu pierwszego wyścigu była nadzwyczaj dziwna, kierowca z Bochni i tak zajął trzecie miejsce w swojej klasie w WSMP w pierwszym biegu D4 pow. 2000 ccm.
Deszczowy niedzielny poranek w Budapeszcie i okolicy zmusił całą stawkę zawodników Dywizji 4 do rozpoczęcia drugiego wyścigu weekendu na mokrym torze. To jeszcze bardziej zwiększyło szanse Włodarczyka na wysokie miejsce zarówno w klasie do 3500 ccm, jak i w klasyfikacji generalnej. Ubiegłoroczny wicemistrz Polski do 3500 ccm wykorzystał swoją szansę i pozostawił za plecami dużo mocniejszych aut, w tym także samochody Porsche rywalizujące w klasie do 3500 ccm.
Włodarczyk uplasował się ostatecznie na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej, drugim w klasie do 3500 ccm i klasyfikacji generalnej WSMP oraz drugiej pozycji w ME Strefy Centralnej. Kierowca z Bochni był jednocześnie najwyżej sklasyfikowanym podczas tego wyścigu Polakiem.
Teraz przed Włodarczykiem krótka przerwa w startach. Kolejna runda Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski rozegrana zostanie w dniach 27-29.05 na torze Poznań.
Przemysław Włodarczyk: — Za mną pierwsza tegoroczna runda WSMP, która zakończyła się dużym happy endem. Początek był dość pechowy i nie zawiniony przeze mnie. Podczas czasówki do pierwszego wyścigu coś stało się z pomiarem czasu i nie zaliczono moich najlepszych czasów. Wykręciłem 1:59 i mało brakło, a „złamałbym” ten czas . Niestety w wynikach widniał czas gorszy o 1,8 sekundy. Próbowaliśmy się odwoływać, ale to nie pomogło. Kolejne przygody miałem w pierwszym wyścigu, przerwanym zaraz po starcie po wypadku Maćka Stańcy. Wywieszono czerwoną flagę i zjechaliśmy do depo. Część zawodników została na linii depo, a część — w tym ja — zjechała do boksów. Wydawać by się mogło, że zawodnicy na nowo zostaną ustawieni na polach startowych, ale ku mojemu ogromnemu zdziwieniu samochody wyruszyły z boksów tak jak tam stały i wznowiono wyścig. Z kolei zawodnicy, którzy zjechali wtedy do boksów zostali po wyścigu wezwani przez dyrektora zawodów i ukarani 15-sekundową karą. Nie rozumiem tej sytuacji, ale mimo to stanąłem w tym wyścigu na trzecim miejscu podium w swojej klasie.
Druga część zawodów była dla mnie zdecydowanie bardziej udana. W biegu rozegranym na mokrym torze awansowałem z 14. miejsca po kwalifikacjach na piąte. Zająłem drugie miejsce zarówno w ME Strefy Centralnej, jak i w klasie WSMP oraz — co chyba najcenniejsze — drugie miejsce w klasyfikacji generalnej WSMP. Byłem zarazem najszybszym w tym wyścigu zawodnikiem z Polski, bo „generalkę” w naszym czempionacie wygrał Matej Konopka w Porsche. Miałem nawet szansę na walkę o zwycięstwo ze słowackim kierowcą, ale popełniłem dwa błędy. Sezon w mojej kategorii zapowiada się bardzo ciekawie, bowiem będę musiał walczyć z kilkoma samochodami Porsche 997 i 996 przerobionymi do rywalizacji w klasie do 3500 ccm. W tegorocznych rozgrywkach moim sprzymierzeńcem z pewnością będzie deszcz. Jestem bardzo zadowolony z rozpoczęcia sezonu i już nie mogę doczekać się poznańskiej rundy.