Zmarł Wojciech Kiedrowski, redaktor i wydawca, gorący orędownik kaszubszczyzny, wybitny działacz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
Pozostawił po sobie setki artykułów i wiele książek. Był redaktorem naczelnym miesięcznika „Pomerania”, a kierował pismem w szczególnie ciężkich czasach przełomu lat 70. i 80. Wraz z żoną prowadził Oficynę Wydawniczą CZEC, która wniosła spory wkład w propagowanie kultury pomorsko – kaszubskiej. Za działalność wydawniczą i kulturotwórczą oboje zostali wyróżnieni Nagrodą Kulturalną miasta Gdańska. Wojciech Kiedrowski był inżynierem budownictwa – między innymi budował gdańską Zaspę.
W 2007 roku przyjaciele wydali z okazji Jego siedemdziesiątych urodzin książkę pt. „Lew-Stolem-Budziciel”. – Znałem Wojciecha Kiedrowskiego od 1978 roku, od czasów studenckich i był jednym z pierwszych ludzi, których spotkałem na swojej kaszubskiej drodze – wspomina senator Kazimierz Kleina. – To człowiek, od którego wiele się nauczyłem. Społecznik, niezwykle zaangażowany w promowanie twórców kaszubskich, których literackie dzieła przez lata publikował w „Pomeranii”. Zawsze gdy myślę o Zrzeszeniu, myślę także o nim – dodaje. Wojciech Lew Kiedrowski mieszkał w Kartuzach, a wywodził się z zacnego kaszubskiego rodu. Zmarł w wieku 75 lat.
Pogrzeb Wojciecha Kiedrowskiego odbędzie się w środę w Kartuzach. O 13.30 rozpocznie się msza pogrzebowa w kolegiacie pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, przy ul. Klasztornej 3.
Wyrazy głębokiego współczucia bardzo wielka strata dla nas Kaszubów taki wspaniały człowiek można było się dużo się nauczyć Agnieszka z Wejherowa
Wojciecha Kiedrowskiego poznałam w 1969 r. podczas „Wanogi” pomorańców. W Pelplinie zrobiłam kilka fotografii z pobytu u ks. B. Sychty oraz z jego rozmów z profesorem Seminarium, który był gimnazjalnym kolegą jego OJCA, zamordowanego przez nazistów. Pomimo takiego sierocego dzieciństwa – wychowywała jego i brata pani Otylia Szczukowska z Wejherowa był bardzo pogodnym człowiekiem, dobrotliwym, przyjacielskim, pod koniec lat 60-tych XX w. zaczynał swoją działalność na polu wydawniczym, prawie metodą powielaczową.
WIELKIe wyrazy współczucia dla Reni, jego żony – zawsze gdy będę w Kartyzach zapalę mu świeczkę – szkoda że tak szybko przeszedł na drugi brzeg.