Kartuska prokuratura bada, czy wypadek drogowy w Hopowie, do którego doszło tydzień temu, spowodował pijany policjant. Wiadomo, że mężczyzna miał we krwi 1,8 promila alkoholu. On sam nie chce przyznać, że prowadził samochód. W wypadku zginął 23-latek.
O tym tragicznym zdarzeniu pisaliśmy tydzień temu. W wyniku wypadku, do którego doszło o świcie na drodze krajowej nr 20, zginął mężczyzna z powiatu kartuskiego, a dwaj inni zostali ranni. W Hopowie, między Żukowem i Egiertowem zderzyły się dwa samochody osobowe – toyota Carina i renault Clio.
Wypadek najprawdopodobniej spowodował kierowca toyoty. To 25-letni mieszkaniec powiatu kościerskiego, który jest funkcjonariuszem oddziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Na razie nie udało się udowodnić, że pijany 25-latek rzeczywiście siedział za kółkiem toyoty. Rzecznik kartuskiej policji Jarosława Krefta tłumaczy, że w momencie gdy na miejsce przyjechali policjanci, zarówno ranny mężczyzna, jak i ofiara wypadku znajdowali się już poza pojazdem. Nie wiadomo więc kto prowadził. Wątpliwości wyjaśniają prokuratorzy z Kartuz. Wiadomo już, że policjant, który był po służbie, miał we krwi 1,8 promila alkoholu. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Sprawca może również stracić prawo jazdy dożywotnio.